Skip to main content
Bez kategorii

9 sierpnia. Konferencja „Ofiarujący”

By 9 sierpnia 2021No Comments

OFIARUJĄCY

  1. „Dziś już mam pełne dłonie, na których ofiaruję Ojcu Niebieskiemu Jego Kapłańskiego Syna. Jednak kapłan musi mieć Boga w dłoniach, by miał z czym stanąć przed Ojcem Niebieskim. Ale musi też mieć i lud przy sobie. Tę samotność przy składaniu świętej Ofiary odczuwa się tak bardzo, jak brak dłoni. Wszak kapłan pro hominibus ustanowiony. Toteż na swoją samotną Mszę świętą zwołuje wszystkich, których mi pamięć przywodzi. (…) Wiem, że dla nich jestem dziś największą próbą. Muszę ich wspierać, by nie zwątpili”. Takie słowa zanotował w swych Zapiskach więziennych Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński pod datą 1 października 1953 roku w pierwszych dniach swojego internowania. Kiedy już zostały mu dostarczone wszystkie paramenty liturgiczne mógł w końcu sprawować więzienną Eucharystię. Ofiarował Bogu Jego Syna, ale z tą ofiarą ważną była głęboka pamięć o tych, których musiał pozostawić. Taki jest sens obecności i uczestnictwa we Mszy świętej. Odnosi się to zarówno do kapłanów sprawujących święte czynności, jak i do wiernych. Wraz z ofiarą Jezusa przedstawiamy Ojcu Niebieskiemu naszą codzienność z wszystkimi jej radościami oraz niepokojami.

W dzisiejszej konferencji pielgrzymkowej pragniemy zwrócić uwagę na najważniejszy moment Mszy świętej jaką jest liturgia eucharystyczna. Składają się na nią przygotowanie darów, modlitwa eucharystyczna oraz obrzęd Komunii Świętej. Nie czas na dokładne przedstawianie odpowiednich przepisów liturgicznych dotyczących poszczególnych tej części Eucharystii. To można zgłębiać samemu lub w trakcie kursów liturgicznych. Dla nas istotnym jest, aby na nowo poznać istotę uczestnictwa w Najświętszej Ofierze naszego Zbawiciela. Zwróćmy zatem uwagę na dwa duchowej jej wymiary. Są nimi: dar człowieka i ofiara Boga.

  1. Obrzęd przygotowania darów wiąże się z przygotowaniem ołtarza. Tę czynność wykonują: diakon, akolita lub ministrant. Oczywiście, gdy ich nie ma, to czynności te wykonuje sam celebrans. Przygotowanie ołtarza wiąże się z przygotowaniem kielicha, czyli rozłożeniem korporału oraz purifkaterza. Do ołtarza często, zwłaszcza podczas liturgii niedzielnych lub uroczystych celebracji związanych z obecnością Biskupa lub podczas świąt jest prowadzona w tym momencie procesja z darami. Jeżeli ma ona miejsce, to należy pamiętać, iż na jej końcu są zawsze niesione dary chleba i wina, które mają stać się Ciałem oraz Krwią Jezusa Chrystusa. Procesja z darami powinna zawierać również dary, jakie wierni pragną przedstawić Stwórcy w duchu wdzięczności. Tak jest chociażby podczas uroczystych dożynek. Równocześnie mogą to być także dary materialne, którymi wierni wspierają najbardziej potrzebujących. W ten sposób nawiązujemy do tradycji apostolskiej, kiedy to u stóp apostołów składano dary dla wspólnoty chrześcijan. Było to świadectwo miłości, która scalała Kościół pierwotny. Dzieje Apostolskie odnotowują ten fakt w taki oto sposób: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby”. (Dz 4, 32-35)

Nie można nie połączyć przygotowania darów z tym, co każdy z nas powinien przedstawić Panu. Bez względu na to, co jest niesione w procesji z darami, najważniejszym staje się dar naszego serca. Ono, stworzone przez Boga, tylko do Niego należy. Zatem tylko Jemu możemy ofiarować wszystko to, co w tym sercu się kryje. Ono jest źródłem naszych myśli i działania. To w nim rodzą się najprzeróżniejsze pomysły. Serce jest początkiem tworzenia dobra, którym możemy promieniować wokół siebie. Serce jest źródłem radości i szczęścia, którym chcemy dzielić się z innymi lub zatrzymywać je jedynie dla siebie. Serce jest też tą częścią nas samych, w którym gromadzimy często także nasz ból, cierpienie i wszelkie niepokoje. Są one nieodłącznie związane z codziennością. Nikt z nas nie może o tym zapomnieć. Dlatego też właśnie takie serce chcemy ofiarować Stwórcy wraz z chlebem i winem, które mają stać się Ciałem i Krwią Zbawiciela. Wraz z Jego ofiarą składamy ofiarę naszej codzienności, która jest zarówno tym, co w nas jest piękne i nas uskrzydla, jak również tym, co nas przytłacza. Czy kiedykolwiek myśleliśmy o takim darze składanym na ołtarzu Eucharystii?

  1. Modlitwa eucharystyczna przygotowuje nas do przeżycia najważniejszego wydarzenia podczas Mszy św. Przeistoczenie i podniesienie, to te wydarzenia w liturgii, które prowadzą nas na wzgórze Golgoty, pod krzyż Jezusa Chrystusa. Benedykt XVI w czasie swej podróży apostolskiej na Cypr tak mówił podczas homilii w Nikozji (5 czerwca 2010 r.): „Krzyż jest zatem czymś o wiele większym i bardziej tajemniczym, niż się w pierwszej chwili wydaje. Rzeczywiście jest narzędziem zadawania tortur, cierpienia i porażki, ale jednocześnie wyraża całkowitą przemianę i ostateczne odwrócenie tego zła – to właśnie czyni go najbardziej przekonującym symbolem nadziei, jaki świat kiedykolwiek widział. Przemawia on do wszystkich, którzy cierpią: prześladowanych, chorych, ubogich, zepchniętych na margines społeczny, ofiar przemocy, i daje im nadzieję, że Bóg może ich cierpienie przemienić w radość, osamotnienie – w poczucie duchowej bliskości, a śmierć – w życie. Krzyż daje upadłemu światu nieskończoną nadzieję. Dlatego właśnie świat potrzebuje krzyża. Krzyż nie jest tylko prywatnym symbolem religijnym lub odznaką, wskazującą na przynależność do pewnej grupy w społeczeństwie. Krzyż, w swym najgłębszym wymiarze, nie ma nic wspólnego z narzucaniem na siłę jakiegoś credo czy filozofii. Mówi o nadziei, mówi o miłości, mówi o pokonaniu ucisku bez używania przemocy, mówi o Bogu podnoszącym maluczkich, umacniającym słabych, usuwającym podziały i zwyciężającym nienawiść miłością. Świat bez krzyża byłby światem bez nadziei, bezkarnie szalałyby w nim przemoc i okrucieństwo, słabi byliby wyzyskiwani, a ostatnie słowo należałoby do chciwości. W takim świecie nieludzkie traktowanie jednego człowieka przez drugiego przybrałoby najbardziej przerażające formy, i nic nie zdołałoby przerwać błędnego koła przemocy. Tylko krzyż kładzie jej kres. Chociaż żadna ziemska siła nie może nas uratować przed skutkami naszych grzechów ani pokonać niesprawiedliwości u jej źródła, to przecież zbawcza interwencja naszego miłującego Boga przemieniła rzeczywistość grzechu i śmierci w ich przeciwieństwo”.

Co istotnego chciał przekazać Ojciec Święty? Krzyż jest znakiem nadziei. Wyraża się ona w ufności wobec Boga, który pokonuje cierpienie, bo przecież krzyż nie jest końcem zbawczego planu Stwórcy, ale zmartwychwstanie. Skoro nadzieja rodzi ufność, to równocześnie daje siłę, która pokonuje w nas wszystko to, co jest dla nas uciążliwe. Nadzieja krzyża podnosi, umacnia, wygrywa z wszelkim złem. Patrząc w ten sposób na krzyż Zbawiciela czujemy się mocniejsi. Nie jesteśmy przecież sami. Jest z nami Pan, który pokonawszy cierpienie i śmierć pragnie, abyśmy i my odkrywali prawdę o tym, że On nie pozostawi nas samymi wówczas, gdy trudy dnia codziennego będą nas chciały zdominować.

W takim spojrzeniu na krzyż nie możemy zapomnieć, iż zbawcze dzieło Mesjasza dotyczy nade wszystko zwycięstwa nad grzechem. Śmierć jest dla człowieka skutkiem grzechu. Jeżeli Bóg ją pokonuje, to znaczy, że każdy z nas może pokonać grzech, zwyciężać każdego dnia tak, aby umieć cieszyć się wolnością od zła. W krzyżu dostrzegamy zarówno kres grzechu, ale i siłę Boga, którego Szatan nie jest w stanie pokonać. Tak umocnieni stajemy się silniejsi w każdej walce z pokusami, których tak wiele w naszej codzienności.

Nikt z nas nie jest wolny od śmierci. Kiedyś będziemy musieli się z nią zmierzyć, ale nadzieja, jaka płynie z krzyża Jezusa Chrystusa, każe nam patrzeć z ufnością na dzień przejścia z tego świata do wieczności. Dlatego też właśnie w Eucharystii, która jest uobecnieniem ofiary Zbawiciela szukamy otuchy. Dlatego też powinniśmy klęczeć z wdzięcznością przed ołtarzem, na którym dokonuje się ta ofiara. Ona jest łaską, która ubogaca. Nasza obecność na Mszy świętej jest zatem czerpaniem ze źródła, które nigdy się nie wyczerpie i zawsze będzie otwarte dla każdego, kto będzie pragnął.

  1. Prośmy zatem dobrego Pana, abyśmy nigdy nie zaniedbywali Eucharystii, zwłaszcza tej niedzielnej. Zgromadzeni na świętej wieczerzy chcemy być darem dla Pana i czerpać z Jego ofiary. Niech ona nas przemienia. Niech przemienia nasze serca i sprawi, abyśmy naszym życiem odwzajemniali Bogu Jego miłość.

            Wdzięczni za Twoją ofiarę, Panie, pragniemy ofiarować Ci samych siebie. Nikt z nas nie jest godzien, przez nasz grzech, abyś nas przyjął. Jednak nadzieja nakazuje nam spojrzeć z ufnością i wierzyć, że Ty nie opuścisz człowieka, bo Twoja miłość nigdy nie gardzi ludzkim pragnieniem.