HASŁO: ODNOWIENIE W POKUCIE I POJEDNANIU

 

Program duchowy pielgrzymki został opracowany ponownie przez ks. Franciszka Płonkę przy współpracy red. Stefana Wilkanowicza (Znak).

W związku ze stałym wzrostem liczby pielgrzymów nastąpił podział pielgrzymki na trzy człony: człon 1 (grupy 1–7), człon 2 (grupy 8–10) oraz człon 3 (grupy 11–16). Każdy człon pielgrzymki miał zorganizowane odrębne służby pielgrzymkowe, a po wyjściu z Wawelu szedł osobną trasą, by po sześciu dniach spotkać się na „Przeprośnej Górce” pod ruinami zamku w Olsztynie, a stamtąd wspólnie dotrzeć na Jasną Górę.

Tradycyjnie już Ks. Kardynał Franciszek Macharski po Mszy Św. na Wzgórzu Wawelskim odprowadził pielgrzymów „Drogą Królewską” do rynku głównego.

KONFERENCJE PLENARNE

  • Sens pielgrzymowania – ks. Stanisław Rospond CM (Kraków)
  • Historia i organizacja pielgrzymki – Andrzej Bac (Kraków)
  • Encyklika Jana Pawła II „Dominum et Vivificantem” – o. Stanisław Musiał SI (Ojców)
  • Świeccy w kościele – red. Stefan Wilkanowicz (Jangrot, Podchybie)

LICZEBNOŚĆ

W pielgrzymce wzięło udział 10 600 pątników, w tym 409 pielgrzymów z zagranicy – 241 z Francji, 88 z Włoch, 26 z Węgier, 14 z RFN, 12 ze Szwecji, trzech z Wielkiej Brytanii, po jednym z Benina, Kanady, Szwajcarii i CSRR.

ŚWIADECTWA

Ryszard Rudziński

Rok 1986 – VI Piesza Pielgrzymka Krakowska do Częstochowy – i moja pierwsza w życiu. Nigdy nie przypuszczałem, że przez następne lata, aż do 2001 roku będę nadal pielgrzymował, służąc pomocą lekarską pielgrzymiej społeczności. Jak to mówią – pierwsza miłość nie rdzewieje – więc wspomnę o wrażeniach z tej pierwszej pielgrzymki. Było nas wtedy około 10 tysięcy uczestników. Byłem zdumiony wielkim skupieniem i spokojem tak dużej ilości ludzi, w większości młodych, w czasie spotkań modlitewnych i konferencji, a równocześnie wielką młodzieńczą radością i entuzjazmem na pogodnych wieczorach kończących każdy dzień. Podziwiałem pracę porządkowych na trasie przemarszu, regulujących przejazdy samochodów i utrzymujących porządek maszerujących pielgrzymów. Byłem pełen uznania dla pracowitości kwatermistrzów i bazy, która dbała dosłownie o wszystko, aby sprawnie przeprowadzić Lud Boży przez „Morze Czerwone” do Częstochowy. Większość trasy szedłem, słuchałem wielu rekolekcji w drodze, prowadzonych w grupach przez księży przewodników. To było wielkie ubogacenie. Malowniczy krajobraz, kwitnące łąki, pola dojrzałego zboża, zieleń lasów i  Słowo Boże, cisza i błękit nieba nad rzeszą zasłuchanych pielgrzymów. Tak chyba było w Ziemi Świętej, gdy Chrystus idąc z apostołami nauczał.

A Godzinki – po rannej rosie o wschodzącym słońcu? Z uznaniem słuchałem doskonale przygotowanych i głoszonych konferencji. Nie samym chlebem człowiek żyje i nie samym słowem. Dla zachowania równowagi ducha i ciała wesoła piosenka i melodie zespołów muzycznych poszczególnych grup cieszyły ucho i umacniały znużone marszem pielgrzymie stopy. Zaskoczony byłem i wzruszony do łez, gdy pierwszy raz usłyszałem intencje czytane w czasie odmawiania różańca. „Matko Częstochowska pomóż Ojcu wyrwać się z nałogu pijaństwa”, „Matuchno Boża, proszę o nawrócenie mego brata i wyrwij go ze złego towarzystwa”, „Matko Boża proszę w intencji naszych rodziców, którzy chcą odejść od siebie”. Ileż w tych prośbach dramatu ludzkiego i ile nadziei pokładanej w Bogu. A przed Jasną Górą w Olsztynie „Przeprośna Górka”, ktoś kto tego osobiście nie widział i nie przeżył i nie był – to żadne opisy tego nie oddadzą.
O pomocy medycznej wspomnę tylko tyle, że tamte czasy były trudne, nacechowane niechęcią, żeby nie powiedzieć nienawiścią do wszystkiego co było związane z działalnością Kościoła. Trzeba było przezwyciężać opór kadr administracyjnych, aby zorganizować transport karetki, zaopatrzenie sanitarne.
Entuzjazm tych ludzi, którzy podjęli się organizacji pielgrzymki zwyciężał z roku na rok. Za parę lat towarzyszyła pielgrzymom wyspecjalizowana Pomoc Maltańska, jej żółte karetki z maltańskim krzyżem i przyjaciółmi z Kolonii stały się trwałym elementem naszej działalności do dnia dzisiejszego. Bóg zapłać im za okazane serce i pomoc.

W czasie VI pielgrzymki witał nas we Włodowicach ks. bp. Stanisław Nowak, który m.in. powiedział, że swoje serce podzielił między Kraków a Częstochowę, oraz, że już nas nie zaprasza za rok, ale tylko oczekuje i będzie przypominać, że pielgrzymi idą.