HASŁO: „ZOSTAŃ Z NAMI PANIE” (ŁK 24,29)

 

To była pierwsza pielgrzymka po odejściu do Domu Ojca w dniu 2 kwietnia 2005 roku naszego umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II. Odbyła się w szczególnych okolicznościach. Po pierwsze ze względu na śmierć Ojca Świętego Jana Pawła II, który w trakcie trwania Roku Eucharystycznego odszedł do Domu Ojca. Po drugie, że wyruszyła ona po raz dwudziesty piąty – jubileuszowy. Dotąd stałą intencją naszej pielgrzymki była modlitwa za Ojca Świętego. Tym razem, również dziękczynieniem za pontyfikat Jana Pawła II oraz modlitwą o Jego rychłą beatyfikację.

Dwa „Białe Marsze”

Piesza Pielgrzymka Krakowska przeżywa w tym roku swój Srebrny Jubileusz. Granice tych jubileuszowych lat wyznaczają „Białe Marsze” związane z osobą Ojca Świętego Jana Pawła II. Po zamachu na Jego życie w dniu 13 maja 1981 roku krakowscy studenci zorganizowali tzw. „Biały Marsz”. Był on wyrazem duchowej jedności z rannym Papieżem. Żarliwa modlitwa za Namiestnika Chrystusowego zgromadziła wówczas kilkaset tysięcy studentów i mieszkańców Krakowa. „Biały Marsz” przeszedł 17 maja 1981 roku z Krakowskich Błoń do Rynku Głównego. Ubrani na biało szli, aby sprzeciwić się przemocy i cywilizacji śmierci. Wydarzenie to dało początek pierwszej Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej. Młodzież akademicka inspirowana przez swoich duszpasterzy postanowiła, że odtąd pójdą pieszo na Jasną Górę, aby dziękować Bogu za ocalenie życia Jana Pawła II. Pierwsza Piesza Pielgrzymka Krakowska odbyła się w dniach od 9 do 13 sierpnia 1981 roku pod hasłem „Naród i wiara”. Kolejne lata pielgrzymowania również miały swoje hasła i program duszpasterski. Inspiracją dla duchowego programu tych „rekolekcji w drodze”, jak mówi się o pielgrzymce, było najczęściej nauczanie Jana Pawła II. Przez te wszystkie lata intencja pielgrzymki była wciąż ta sama – za Ojca Świętego i Ojczyznę. Tak było aż do dnia 2 kwietnia tego roku, kiedy to nasz umiłowany Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca. Czas Jego choroby, a potem śmierć zjednoczyła wszystkich we wspólnej modlitwie i czuwaniu. Modlono się, jak pamiętamy, zwłaszcza w tych miejscach, które były związane z Janem Pawłem II, które odwiedził w papieskim pielgrzymowaniu.

Dla Krakowa takim miejscem są Błonia, gdzie Ojciec Święty spotykał się z nami w czasie każdej pielgrzymki do Ojczyzny. Tutaj 7 kwietnia 2005 roku dotarł „Biały Marsz Wdzięczności”, który wyruszył z Rynku Głównego. W przeddzień pogrzebu Ojca Świętego zgromadziło się na Błoniach ponad milion uczestników, by we wspólnej Eucharystii dziękować Bogu za dar Słowiańskiego Papieża. Chociaż lata Jubileuszowej Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej zamykają się pomiędzy „Białym Marszem Solidarności” a „Białym Marszem Wdzięczności”, to jednak pielgrzymowanie trwać będzie nadal.

W tym roku poświęcone jest tematyce eucharystycznej. Hasłem XXV PPK są słowa: „ZOSTAŃ z NAMI PANIE”( Łk 24,29). Inspiracją do tego stał się List Apostolski Jana Pawła II na Rok Eucharystii „Mane nobiscum, Domine”.

Program duszpasterski opracowali ks. Roman Pindel i diakon Wojciech Medwid.

KONFERENCJE PLENARNE

  • Zostań z nami Panie – ks. prof. Grzegorz Ryś (Dworek Białoprądnicki – Biały Prądnik)
  • Wojciech Ziółek SI (Zielonki)
  • Osiągnąć sukces – ks. Adam Podbiera, ks. Jan Szczepaniak (Ojców)
  • prof. Grzegorz Ryś (Sułoszowa, Pilica)
  • Adam Podbiera, ks. Jan Szczepaniak (Troks)
  • Wspólnota Chleb Życia – s. Małgorzata Chmielewska, Hospicjum św. Łazarza i wolontariat Jolanta Stokłosa (Podchybie)
  • Antoni Miciak CM (Rudniki)

Ponadto, wieczór franciszkański o. Klaudiusza Bartosa OFM, koncert zespołu „Lumen”, Hip-Hop chrześcijański z raperem BA, „Lednica w Krakowie” z Tadeuszem Hojną, konkurs „Złoty Sandał” oraz mecz Pielgrzymi kontra Gospodarze w Wierbce.

LICZEBNOŚĆ PIELGRZYMKI

W pielgrzymce wzięło udział ok. 7 170 pątników, wśród nich 85 księży, 25 diakonów i kleryków, 25 sióstr zakonnych oraz pielgrzymi ze Słowacji, Czech, Belgii, USA.

ŚWIADECTWA

Ks. Piotr Bulanda CSMA

Ja i pielgrzymka…?

Nigdy nie przypuszczałem, ani nie planowałem pójść na pielgrzymkę, w gruncie rzeczy, po prostu wewnętrznie – muszę się przyznać – bałem się. Czego?

Przede wszystkim tego, że nie dam rady, że nie dojdę, ten strach czy też lęk przed wielkim wysiłkiem bardzo mnie zniechęcał. Jak to się stało, że wyruszyłem na pielgrzymi szlak? Pozwólcie, że zacznę od początku.

Po wstąpieniu do Zgromadzenia św. Michała Archanioła, miałem szczęście spotkać człowieka, wówczas kleryka a obecnie kapłana Grzegorza Kosakowskiego, który od kilku już lat pielgrzymował na Jasną Górę w Pielgrzymce Krakowskiej i często opowiadał jakie to wspaniałe rekolekcje w drodze, gdzie jest czas na rozmowę z Bogiem i człowiekiem, gdzie wspólnie się śpiewa, znosi trudy codziennego dnia. Będąc w początkowej fazie swojej formacji kapłańsko-zakonnej coraz więcej budziło się we mnie wątpliwości – czy to na pewno moja droga życiowa, a może Bóg mnie nie woła? – rodziła się niepewność, i chociaż prosiłem Boga usilnie o cud, nic się nie działo, ale Bóg działał – dzięki słowom wspomnianego już ks. Grzegorza – mimo dużych obaw, czy dojdę, czy powinienem iść, postanowiłem zaryzykować i wyruszyć na Pielgrzymkę Krakowską.

Był to rok 2002, dla mnie jako młodego michality, był to ważny rok, skończyłem roczną praktykę w ośrodku szkolno-wychowawczym, rozpoczynałem studia teologiczne w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie. Celem mojej pierwszej pielgrzymki była prośba do Matki Bożej o rozwianie moich wątpliwości. Byłem pewny – teraz po czasie wiem, że się nie zawiodłem – że Królowa Polski, na pewno mi nie odmówi.

Przewodnikiem grupy, w której pielgrzymowałem był ks. Marek Posełkiewicz, a wraz z nim pielgrzymował ks. Antoni Obrzut. Hasłem pielgrzymki były słowa: „Będziecie moimi świadkami”, już te słowa – jak to po czasie oceniłem – były odpowiedzią Pana Boga na moje wątpliwości.

W przededniu pielgrzymki bardzo się denerwowałem, nawet chciałem się wycofać, ale nie miałem odwagi. O 6 rano nadanie bagażu i Msza Św. na Wawelu, której przewodniczył ks. kardynał Franciszek Macharski. Po Mszy Św. ruszyliśmy, już nie było niepokoju, ale wielka radość, że idę do Matki. Ruszyłem na moją pierwszą Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę. Ten wielki entuzjazm, ale też wielka radość szybko została przygaszona – otóż na pierwszym postoju zostałem poproszony o kwatermistrzostwo grupy – powiem szczerze robiłem wszystko, by się od tego wymigać.

Dlaczego? Dlatego, że to bardzo niewdzięczna rola, a w dodatku prawie wogóle nie uczestniczy się w pielgrzymowaniu, takim jakie ja sobie wyobrażałem. Miałem wszystko poukładane, chciałem iść, modlić się, rozmyślać, śpiewać – a tu takie coś?!?

Kto to jest kwatermistrz? To człowiek, który po rannej Mszy Św. wyrusza na miejsce noclegu i szuka ich dla braci i sióstr z grupy. To ogromna odpowiedzialność, której się bałem. Pomyślałem sobie wtedy, Boże masz poczucie humoru, bo przecież wiesz, że chciałem iść, miałem konkretną intencję – a tu zadanie, które bardzo utrudniało mój plan. Ale Bóg o mnie nie zapomniał, w moim sercu rodził się pokój, który wypychał lęk, niepewność, niezdecydowanie, z pomocą Boga i ludzi dawałem sobie radę z kwaterowaniem, nawet był czas, by przez pewien okres chociaż fragmentarycznie iść z grupą.

Na krakowskim pielgrzymim szlaku dane mi było pielgrzymować jeszcze przez 3 lata do roku 2005, przez dwa lata byłem kwatermistrzem grupowym, a przez kolejne dwa kwatermistrzem głównym członu, później przez 4 lata pielgrzymowałem na Jasną Górę ze Stalowej Woli.

Pielgrzymka to ogromny trud i odpowiedzialność, jednak nigdy tego nie zapomnę, a największym przeżyciem i nagrodą dla mnie było wejście na Jasną Górę. Tego się nie da opisać słowami, to co czuje się w sercu, człowiekowi wydaje się jakby w niebo wstępował, a u jego bram witała go Matka Boża. Niech Bóg będzie uwielbiony za dar pielgrzymowania.

Nie piszę tutaj o zmęczeniu itp., bo o tym szybko się zapomina, a gdy przychodzi wiosna i lato kolejnego roku, człowiek nie może usiedzieć na miejscu, bo pragnie ruszać do Matki, która nas zna i pragnie być z dziećmi swoimi.

Jestem Bogu ogromnie wdzięczny za dar pielgrzymki, jak również za wspaniałych ludzi, których poznałem, którzy zawsze służyli dobrą radą, uśmiechem, życzliwością, dzięki którym pokochałem pielgrzymowanie. Tych ludzi jest bardzo dużo, trudno by ich wszystkich wymieniać, a nie chciałbym nikogo pominąć, im wszystkim niech Bóg błogosławi. Do zobaczenia, jak Bóg pozwoli na pielgrzymim szlaku…