Czym była i jest Pielgrzymka?

Słowo ks. Jachimczaka:

Czym była i jest Pielgrzymka?
„Pielgrzymowanie jest świadectwem wyboru określonych wartości duchowych, religijnych – jest znakiem, że chce się tym wartościom służyć i przemieniać wewnętrznie.

Przez pierwsze 10 lat – szliśmy, aby odzyskać utraconą wolność, krzepieni słowami Solidarności. Po stanie wojennym odczuwaliśmy brak wolności, represje, liczne internowania, cenzurę słowa, puste sklepy z butelkami octu i kompotu – kto o tym dzisiaj pamięta. Wiele trzeba było odwagi i męstwa, ponieważ zabraniano nam mówić o wolności, o prawdzie. Szli z nami ludzie, którym za to płacono, abyśmy nie byli solidarni. W latach osiemdziesiątych pielgrzymowanie było także sposobem wypowiedzenia „nie” systemowi. W obecnej fazie pielgrzymowania – tak sądzę – pielgrzymki się oczyściły. Nie idzie się z pobudek politycznych. Nie ma już ludzi, którzy utrudniali organizację i przebieg pielgrzymek. Nie potrzeba specjalnych zaświadczeń i dokumentów dla Przewodników pielgrzymek.

I trzeba powiedzieć, że w tym ciężkim dla narodu czasie był z nami Ojciec Święty. Mówił Jan Paweł II do Polaków w orędziu wigilijnym w grudniu 1981 roku – zaraz po stanie wojennym:
„Solidarność – mówił – była i jest nadzieją milionów Polaków, nadzieją tym silniejszą im bardziej jest ona zespolona z Bogiem przez modlitwę. Ziarno troski o dom ojczysty rzucane było wiele razy w polską glebę, podlane krwią, łzami, cierpieniem i bólem naszych sióstr i braci, którzy walczyli o wolność: w Powstaniu Styczniowym, na Warszawskiej Cytadeli. Ludzie upominali się o prawo do wolności; wolności myślenia, sądów, studiów, wolności wyznania Boga i umiłowania Ojczyzny…”
W darze Bożej Opatrzności, dzięki Ojcu Świętemu i Solidarności, otrzymaliśmy dar wolności.

Już tyle lat wędrujemy do naszej Matki Jasnogórskiej jako ludzie wolni. „Gdzie jest Duch Pański – tam wolność”. Gdzie Duch tchnie, tam człowiekowi otwierają się oczy, z jego rąk opadają kajdany.

Po tylu latach pielgrzymowania – warto zrobić sobie pątniczy rachunek sumienia – cośmy zrobili z wolnością. Idą z nami w pielgrzymce niewidzialni towarzysze, ludzie naszej przeszłości, których dźwigamy w sobie, do których wrócimy, lub których nie zobaczymy już nigdy. I są bracia – pielgrzymi i siostry kochane – obok nas. Bo pielgrzymka może płynąć jak rzeka, w której każdy jest sam obok innych i może się stać „ciałem”, społecznym organizmem, wspólnotą przenikaną jednym prądem życia.

Sens pielgrzymowania daje właściwy obraz tej rzeczywistości, która nas otacza.

Pielgrzymowanie może być drogą do odnowy duchowej. Modlitwa pielgrzymia uderza szczególnie żywiołowością prośby i dziękczynienia. Tak było od początku. Pielgrzym wyrusza w drogę po to, aby dotrzeć do świętego miejsca, zarówno w sensie zewnętrznym, jak również wewnętrznym, czyli pragnie dotrzeć do świętości w sobie samym, w swojej rodzinie i szerzej – w życiu społecznym. Każdy człowiek winien odczytać swój styl pielgrzymowania. Swoje potrzeby duchowe i drogę do Boga, która jest niekiedy niepowtarzalna. Moja własna. Decyzja o tym, czy podejmuję wędrówkę, czy pozostaję w postawie widza, zależy od każdego z nas. Pielgrzymowanie rozpoczyna się w chwili zawierzenia Duchowi Świętemu, że właśnie teraz jestem i wyruszam na spotkanie z Chrystusem. Zawierzenie takie jest wyborem i decyzją.

Pielgrzym to człowiek, który podejmuje się trudu wędrowania i poszukiwania, a więc jest gotów, akceptując dotychczasową przygodę z Bogiem, otworzyć się na nowe doświadczenie Boga w swoim życiu. Ta nowość wielu fascynuje ale i przeraża. Wielu chce pogłębić swoją wiarę. Podjęcie decyzji o wyruszeniu w drogę otwiera nas na nadzieję, że wtedy staniemy się silniejsi niż nasz niepokój i lęk przed nieznanym.

Dla mnie pielgrzymka to „rekolekcje w drodze”, to czas szczególny w ciągu roku przepojony modlitwą. Czym była pielgrzymka w latach osiemdziesiątych dobrze wiedzą Ci, którzy w tych trudnych czasach pielgrzymowali z nami. Tamte pielgrzymki, oprócz swojego duchowego wymiaru miały również wymiar patriotyczny. Pokazywały światu – jak mówił śp. Ks. Kazimierz Jancarz, wieloletni przewodnik pielgrzymkowy – że Polska żyje i żyć będzie. Na zawsze będę pamiętał słowa i łzy internowanych wypowiedziane kilka lat później. W 1982 roku pielgrzymka przechodziła ulicą Montelupich, w pobliżu aresztu śledczego w Krakowie, ze wspaniałymi śpiewami religijno-patriotycznymi. Byliśmy pewni, że to idzie wolność, Polska – mówili po latach internowani i uwięzieni. Niezapomniane wrażenie robi przyjście do Sanktuarium Bazyliki Jasnogórskiej Pani, kiedy każdy złoży pokłon Naszej Czarnej Madonnie i w ten sposób dopełni się cel osobistego wędrowania. Cel intencji. Dochodząc do celu – w tym punkcie składa się dary, podnosi błaganie, wspomina tych co prosili o błogosławieństwo. Tu także padają słowa, z którymi się odchodzi ku swoim.

Andrzej Bac