HASŁO: KU CYWILIZACJI MIŁOŚCI

 

Pomimo wielu problemów w dniach 8-13 sierpnia 1984 roku pielgrzymka po raz czwarty dotarła na Jasną Górę. Po raz ostatni przewodnikiem głównym był ks. Józef Jachimczak CM (otrzymał specjalne pozwolenie od swoich przełożonych, gdyż od 3 lipca 1984 roku został proboszczem Parafii Św. Krzyża w Warszawie). Dzień po zakończeniu pielgrzymki, 14. sierpnia, organizatorzy pod­czas Mszy Św. w Kaplicy Sióstr Miłosierdzia podziękowali Ks. Jó­zefowi Jachimczakowi CM za czteroletnie przewodnictwo do Czarnej Madonny. Z księdzem Józefem jeszcze wiele razy spoty­kaliśmy się na pielgrzymkowym szlaku.

Jednym z owoców pielgrzymki jest „Ruch Ku Cywilizacji Miłości”, którego głównym animatorem był Stanisław Pruszyński.

 

               

KONFERENCJE PLENARNE

  • Teologiczny sens pielgrzymowania — ks. Józef Jachimczak CM (Kraków)
  • Kościół pielgrzymujący — red. Marek Skwarnicki (Ojców)
  • Miłość w ruchu Cywilizacji Miłości — Stanisław Pruszyński (Podchybie)

KONFERENCJE W GRUPACH

Cywilizacja Miłości w zawodzie:

  • Oświata — Zenon Uryga
  • Twórcy — Maria Czekaj-Osterwa
  • Służba Zdrowia – Rafał Michnik Urzędnicy — Lech Dzierżanowski
  • Robotnicy — Władysław Zawiślak
  • Czy Bóg jest blisko? — o. Rafał Skibiński OP
  • Idee i myśli ks. Bronisława Markiewicza w wewnętrznej odnowie narodu — ks. Jerzy Sermak SI
  • Piękno — arch. Andrzej Basista
  • 40-ta rocznica Powstania Warszawskiego — red. Ryszard Madej
  • Udział Krakowa w Powstaniu Warszawskim — Dorota Franaszek
  • Krucjata Wyzwolenia Człowieka — Jolanta Węgrzecka, Piotr Gramatyka
  • Miłość odpowiedzialna — s. Małgorzata Maruszewska
  • Miłość Ojczyzny — ks. Józef Jachimczak CM

LICZEBNOŚĆ PIELGRZYMKI

W pielgrzymce wzięło udział ok. 10 500 pątników, w tym 150 z Włoch, 120 z Francji, 80 z Niemiec, ośmiu Węgrów, pięciu Czechów, dwóch Anglików i Norweżka. Trud pielgrzymowania podjęło 150 kapłanów, 60 kleryków i pięć sióstr zakon­nych, a na trasie Sakrament Małżeństwa zawarło 6 par (jedna w Strzegowej, pięć we Włodowicach), służba medyczna liczyła 70 lekarzy i pielęgniarek. Najmłodsi uczestnicy mieli 8 miesięcy, najstarszy — Pan Kazimierz — 92 lata.

ŚWIADECTWA

Ks. Adam Podbiera

W 1984 roku jako neoprezbiter zastępując ks. Wacła­wa Kozickiego przewodnika grupy 13., który tego roku iść nie mógł, rozpocząłem moją przygodę corocznego pielgrzymowania z Krakowa na Jasną Górę. Ta „przygoda” trwa nieprzerwanie do dziś. Piszę „przygoda” – choć pew­nie słowo to nie odda nigdy tego, co przeżywa pielgrzym, i to specyficzny, bo przewodnik grupy.

Jak dziecko ogląda (któryś raz z kolei) tę samą, już wytartą przez czas, książeczkę z bajkami lub do znudzenia prosi rodziców o opowiedzenie (po raz setny) tej samej bajki nigdy się nie nudząc, znajduje pewnie coś nowego, fantastycznego, przykuwającego uwagę, tak coroczne pielgrzy­mowanie jest dla mnie każde inne, niepowtarzalne, zdumiewające, przy­noszące nowe doświadczenia. Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze: Bóg, z którym się wędruje udziela się w swoim nieskoń­czonym bogactwie wciąż na nowo. Po drugie: ludzie się zmieniają (choć są i tacy, których od lat co roku spotykam) i to oni wnoszą ze sobą całe doświadczenie życia, z którym chcą się dzielić z innymi. Po trzecie: czasy się zmieniają (np. na początku pielgrzymka miała wymiar bardziej pokut­ny, potem w latach 80-tych dało się odczuć nachylenie „Bogo-Ojczyźniane” wśród pielgrzymów, a dziś chyba głębiej religijne choć mocno młodzie­żowe, radośnie rozśpiewane) przynosząc nowe wyzwania, nowy sposób myślenia i działania, nowe drogi poszukiwania Boga.

Jeśli więc raz na tę „Drogę” wszedłem przed laty to trudno z niej zejść, bo tak jak by się utraciło pewną możliwość rozwoju, ubogacenia, radosne­go wzrastania. Wciąż pamiętam słowa C. K. Norwida:

Nad stanami jest i stanów – stan,
Jako wieża nad płaskie domy Stercząca, w chmury…
Wy myślicie, że ja nie Pan,
Dlatego, że dom mój ruchomy Z wielbłądziej skóry…
Przecież ja – aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa,
Jak piramidę!
Przecież i ja – ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopokąd idę!…
Trudno z tego „stanu” zrezygnować, dlatego wciąż „idę”.